Prezydent Ferenc nie chce w Rzeszowie pomnika ofiar Rzezi Wołyńskiej. Nie chodzi o koszty, bo pomnik miał być fundowany przez Polonię. Prezydent po prostu nie chce „podsycać nienawiści” jak tłumaczy jego rzecznik. Podejście niedorzeczne, ale wpisuje się w ciąg zdarzeń dowodzących, że ukraiński banderyzm nadal jest problemem.
Dlaczego prezydent Rzeszowa nie chce pomnika ofiar Rzezi Wołyńskiej dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów? „Rolą prezydenta jest łączyć ludzi a nie dzielić. Zamiast podsycać do nienawiści, lepiej z historii wyciągać wnioski. Zależy nam na dobrych relacjach polsko-ukraińskich. Wznoszenie pomników nawiązujących do takich wydarzeń przyczynia się do antagonizowania ludzi i psucia stosunków dobrosąsiedzkich” – tłumaczy prezydenta Rzeszowa jego rzecznik, Maciej Chłodnicki (cyt. za Rzeszów News).
Za tym twierdzeniem kryje się założenie, że dla Ukraińców wspomnienie zbrodni dokonanych przez UPA będzie „psuć stosunki dobrosąsiedzkie”, a na dodatek pomnik będzie „podsycał nienawiść”. Niezwykłe. W wielu miejscach w Polsce mamy wszak miejsca upamiętniające ofiary zbrodni SS czy Gestapo i jakoś nikt nie twierdzi, że jest to „psucie stosunków” z Niemcami. Zatem pan Ferenc i jego rzecznik najwyraźniej zakładają, że dzisiejsi Ukraińcy identyfikują się z Banderą i jego „powstańczą armią”. Tadeusz Ferenc nie jest w tym myśleniu odosobniony, to częsta postawa: „Cicho, cicho, nie drażnijmy Ukraińców”. Oczywiście przy równoczesnym zapewnieniu: „Żadnego banderyzmu na Ukrainie nie ma!”
No proszę Was, skoro „nie ma banderyzmu”, można takie pomniki stawiać i wspólnie z Ukraińcami złożyć pod nimi kwiaty i znicze, prawda? Tak samo jak dzisiejszych Niemców można zaprosić na uroczystości Westerplatte czy do Auschwitz i niczego to nie psuje w relacjach, a wręcz przeciwnie. Ja to widzę tak: jeżeli upamiętnianie ofiar zbrodni UPA „psuje relacje z Ukraińcami” to jest nic innego jak pośredni dowód głęboko zakorzenionego banderyzmu.

W tym miejscu chciałem Wam pokazać zdjęcie miejsca pamięci na Rynku w Libercu. To tablica upamiętniająca 9 ofiar rozjechanych przez czołg podczas inwazji na Czechosłowację w 1968 roku. Zresztą jest bardzo prosta i ciekawa artystycznie. Mamy tablicę z listą nazwisk, a poniżej rozwiniętą „gąsienicę” z odbiciem tych samych nazwisk. W tej inwazji obok Rosjan (i przedstawicieli innych nacji ZSRR) brali udział też Polacy, Węgrzy czy Bułgarzy…
Czy taka tablica psuje relacje Czechów z Polską lub Węgrami czy nawet Rosjanami? Czy mogę czuć, że ta tablica „podsyca nienawiść” do mnie? Pewnie, że nie. Dzieje się tak dlatego, że ja nie identyfikuję się z Breżniewem i „Układem Warszawskim”. Nie identyfikuję się też z władzami PRL i dowództwem LWP. Młodym chłopakom zmuszonym do udziału w „Operacji Dunaj” zwyczajnie współczuję. W efekcie nie mam pojęcia jak normalny Ukrainiec, który nie identyfikuje się z UPA, mógłby czuć się urażony pomnikiem ofiar Rzezi Wołyńskiej. Coś takiego może się nie podobać tylko UPAińcom.
2 Komentarze
I znowu będzie:
http://piotrdyminski.pl/2013/11/21/sacze-nienawisc/
Masakra. Jeśli prezydent Rzeszowa faktycznie tak palnął, to naprawdę facet jaj nie ma.
Ten pomnik w Libercu świetny.
Niekoniecznie jaj mu brak. Raczej wygląda na ofiarę najpostępowszych liberalnych poglądów, pedagogiki wstydu i tej miłości za wszelką cenę z Ukrainą i w ogóle z wszystkimi, jaką głoszą u nas ludzie spod znaku postępu.
No czyli jaj mu brak, bo jak nazwiesz inaczej tą mentalna kastrację? :p
Mosz recht, Mocium Panie 🙂
Mnie do szału doprowadza to zaślepienie miłością do UPA-dliny wszystkich naszych elit rządzących. Począwszy od Kwacha który wspierał „pomarańczowych”, poprzez PiS który ma to piłsudczykowskie skażenie Międzymorzem, aż po Platfusów którym nakazali to Niemcy.
Międzymorze nie jest takim złym pomysłem. Ale masz rację Szpiegu. Włażenie w dupę Ukrainie nie jest dobrym pomysłem w żadnym razie. A Banderowskiej szczególnie.
Międzymorze jest utopią bo żadne z państw potencjalnego Międzymorza nie ma ochoty oddawać się pod liderowanie Polski. Albo przyczyną jest historyczna nienawiść (Litwini, banderowcy), albo zupełnie odmienna koncepcja relacji z Rosją (Węgry, Czechy, Słowacja), a wreszcie pełna świadomość Grupy Wyszehradzkiej o totalnym dziadostwie naszego państwa, od którego np Czechy gospodarczo radzą sobie znacznie lepiej, a i Węgrzy wkrótce nas przeskoczą. Nasze państwo istnieje na obecną chwilę tylko teoretycznie, i nie jest w stanie oprzeć się Niemcom czy Rosji – więc Czesi czy Węgrzy będą chcieli ugrać coś dla siebie od tych dużych nie oglądając się na nas. Dodatkowo nie ma u nas i nie będzie osobowości politycznej formatu np. Orbana, która byłaby w stanie jako naturalny przywódca zachęcić kilka państw by szły w wytyczonym przez nas kierunku.